Koniec starego świata. Kto poprowadzi nas dalej?

Opublikowane przez Gulewicz Maria Magdalena w dniu

Weszliśmy w erę, której wielu jeszcze nie dostrzega. Niektórzy wciąż żyją złudzeniem, że wszystko „wróci do normy”. Że liberalna demokracja się odrodzi, że media społecznościowe się „ucywilizują”, że polityka znów będzie oparta na debacie, nie na agresji. Ale tamten świat – jakkolwiek dobry czy niedoskonały – już nie wróci. Nie dlatego, że wartości nie miały znaczenia. Wartości przegrały, bo straciły swoich proroków.

To nie jest kryzys polityczny. To kryzys nadziei.

Populiści mają się dobrze, bo potrafią dawać proste odpowiedzi na piekielnie złożone pytania. Ich narracja nie jest głęboka – jest skuteczna. „Zróbmy Amerykę znowu wielką”, „winni są imigranci”, „elity was zdradziły”. Te slogany trafiają do zmęczonych, zdezorientowanych, często samotnych ludzi, którzy po prostu chcą wierzyć, że ktoś wie, co robi. I że będzie lepiej.

A tymczasem przywództwo – to prawdziwe, odpowiedzialne – zanika. W polityce, w biznesie, w społecznościach. Próżnia została zapełniona przez ekspertów od autopromocji, pseudo-guru i kolekcjonerów lajków. Nawet na LinkedIn, platformie niegdyś dla profesjonalistów, królują dziś powtarzane slogany z poprzedniego rozdania. Tam, gdzie moglibyśmy prowadzić rozmowy o przyszłości, o odpowiedzialności, o przywództwie – wkleja się cytaty z książek sprzed dekady i liczy reakcje.

Gdzie są przywódcy na miarę epoki?

To pytanie nie jest retoryczne. To wezwanie.

Bo żyjemy w czasie, w którym świat płonie – dosłownie i metaforycznie. Kryzys klimatyczny. Wojny. Migracje. Polaryzacja społeczeństw. Przepaść między bogatymi a resztą świata. Utrata zaufania do instytucji, autorytetów, nauki. A jednocześnie – społeczeństwa są bardziej wykształcone niż kiedykolwiek. Ludzie mają dostęp do wiedzy, narzędzi, sieci. I są gotowi, by coś zmienić – jeśli tylko ktoś im pokaże drogę.

Nie potrzebujemy więcej menedżerów chaosu. Potrzebujemy liderów sensu.

Ludzi, którzy zamiast „zarządzać zmianą” – będą potrafili nazwać to, co się naprawdę dzieje. Którzy nie boją się mówić o odpowiedzialności, o granicach, o wartościach, które nie są modne, ale konieczne. Którzy nie oferują gotowych recept, ale pokazują, jak myśleć krytycznie i działać wspólnie. Przywódców, którzy rozumieją, że nie mają być idolami – ale ogniwem większej zmiany.

Czy to możliwe?

Tak. Ale pod jednym warunkiem: że przestaniemy szukać zbawców, a zaczniemy tworzyć przestrzeń dla nowego przywództwa. Nie opartego na charyzmie, lecz na służbie. Nie na pozycji, lecz na relacji. Nie na obietnicach, lecz na odwadze.

Może właśnie dlatego tak wielu ludzi dziś opłakuje odejście papieża – nie tylko jako głowy Kościoła, ale jako symbolu duchowego przywództwa. Świat tęskni za głosem, który nie krzyczy, ale porusza. Za człowiekiem, który nie udaje, że zna odpowiedzi, ale zadaje właściwe pytania. Za kimś, kto nie chce „rządzić światem”, ale chce zrozumieć człowieka.

Czas proroków

W nowej epoce – erze Wodnika, jak mówią astrolodzy – symbolem nie jest władza, lecz świadomość. To czas, w którym znaczenie zyskują ci, którzy potrafią łączyć, nie dzielić. Słuchać, nie tylko mówić. Tworzyć mosty, nie mury.

Być może to nie politycy ocalą demokrację. Być może zrobią to nauczyciele, przedsiębiorcy, artyści, lokalni liderzy, mentorzy. Każdy z nas – jeśli zdecyduje się być odpowiedzialny nie tylko za swoje życie, ale i za przyszłość wspólnoty, której jest częścią.

Tak. Potrzebujemy proroków. Ale nie tych od przepowiedni – lecz tych od odwagi, mądrości i działania.

Potrzebujemy nowych wspólnot – może nawet nowego rodzaju „kościoła” – nie w sensie instytucji, lecz przestrzeni duchowej i społecznej, w której ludzie mogą odnaleźć sens, prawdę i nadzieję. Bez ideologicznych etykiet. Bez politycznych interesów. Bez finansowych agend.

Potrzebujemy miejsca, gdzie nie pyta się najpierw: „Po której jesteś stronie?”, ale: „Co jest dla Ciebie ważne?”. Gdzie nie chodzi o władzę – ale o odpowiedzialność. Gdzie lider nie stoi ponad – tylko idzie obok.

Bo przyszłość nie wydarzy się sama. Trzeba ją stworzyć.